LZS Bobrowo:MKS UNIA Wąbrzeźno 2:1 (1:0)
Spotkanie po latach,
czyli uczeń przerósł mistrza
i jak juniorzy wicemistrzem zostali
W ramach 13. przed ostatniej kolejki do Bobrowa przyjechała podbudowana ostatnimi zwycięstwami, lecz nadal głodna większego sukcesu Unia Wąbrzeźno. Jak sami pisali jej zawodnicy przyjechali by wygrać. Wraz z juniorami Unii przyjechał trener seniorów z Wąbrzeźna pan Valentin Gusin. Człowiek dobrze znany naszemu obecnemu trenerowi Arturowi Jarzembowskiemu. Obaj panowie pracowali wspólnie w trzecioligowej Sparcie Brodnica. Trener Artur był zawodnikiem zespołu prowadzonego przez Pana Valentina. Tak więc nauczyciel przyjechał do ucznia.
Krótko przed wyjściem na rozgrzewkę trener przekazał nam ostatnie wskazówki. Powiedział abyśmy uważali, bo Unia na pewno ruszy od razu do przodu, ponieważ zawodnicy będą chcieli się pokazać trenerowi seniorów.
Słowa Trenera okazały się prorocze. Zawodnicy Unii zaczęli atakować wraz z pierwszym gwizdkiem. Szczególnie groźna akcję przeprowadzili już w 5 minucie spotkania. Piłka przeszła Mateusza Wesołka, ale na szczęście lepszy w sytuacji sam na sam z zawodnikiem gości okazał się Jakub Szulc. Obie drużyny zdawały sobie sprawę, że to może być na "1:0" i właśnie dlatego oba zespoły chciały wyjść jako pierwsze na prowadzenie. Unia grała szybkie akcje, my również, wiec było dużo miejsca na kontry pod obu stronach. Jedną z takich kontr w 20 minucie wyprowadził Maciej Tęgowski. Ze środka pola zagrał do aktywnego jak zawsze Myślińskiego, który zszedł do linii i dośrodkował bardzo dobrze w pole karne. Brakowało tylko, aby wchodzący Rybka umieścił piłkę w bramce, niestety się z nią minął. W myśl słów "próbuj aż do skutku" 4 minuty później spróbowaliśmy jeszcze raz. Piłkę głową Ostrowskiemu strącił Myśliński. Ten pierwszy wygrał pojedynek biegowy przy linii z graczem Unii, następnie ograł jeszcze dwóch jego kolegów i pięknym strzałem lewą nogą z boku pola karnego po długim słupku w 24 minucie otworzył wynik spotkania. Radość na ławce i trybunach była ogromna. Nie chcieliśmy aby doszło do takiej nerwówki jak w Radominie, więc graliśmy dalej otwartą piłę. Wynik jednak do przerwy nie uległ zmianie.
Trener w szatni radził abyśmy grali bardziej zespołowo. Zwrócił też uwagę na popełnione błędy, zalecił głębszą defensywę i dokonał 3 zmian.
W drugiej połowie częściej atakowali goście, ale to oni musieli gonić wynik, a nam stwarzało to szanse na kontry. Niestety było ich niewiele tak jak stałych fragmentów. Wszyscy chyba chcieli dowieźć ten wynik do końca, jednak do końca spotkania pozostawało jeszcze wiele czasu. W 60 minucie Unia zdołała wyrównać. Piłka wstrzelana w pole karne z rzutu wolnego przelobowała Jakuba Szulca. Remis nadal dawał nam wicemistrzostwo, ale my chcieliśmy wygrać aby wyrównać rachunki z poprzedniej rundy. Gol rywala obudził nasz zespół i ożywił mecz. Okazji bramkowych było jednak niewiele. W 70 minucie Trener czekając na ostatni gwizdek wpuszcza ostatniego zawodnika-obrońcę. Wszyscy na trybunach myślą już o końcu spotkania, ale my pokazujemy, że gramy do końca. W 81 minucie Ostrowski ma piłkę przy prawej chorągiewce, kiwa obrońce i zagrywa do Petelskiego, Łukasz podaje Adrianowi Myślińskiemu, który strzałem przy samym słupku pokonuje bramkarza. Na ławce szał, na trybunach szał, wśród zawodników na boisku szał, który trwał jednak krótko, ponieważ musieliśmy utrzymać wynik, więc zaczęliśmy ponownie się koncentrować, ale Pan Sobiesiński spojrzał na zegarek i po golu od razu zakończył mecz. Ponownie ogromna radość zapanowała na całym stadionie.
Po końcowym gwizdku kibice wbiegli na murawę aby razem z nami zatańczyć w kółeczku. Było już wiadomo, że nie przegrywając jesteśmy wicemistrzem. Po chwili świętowanie przeniosło się do szatni, gdzie po raz kolejny śpiewaliśmy i tańczyliśmy z radości.
Po tym weekendzie całe podium już jest znane. Mistrza zapewnionego już wcześniej ma Drwęca, wicemistrzem zostaliśmy My, a na ostatnim stopniu podium sezon zakończy Sokół. Obu zespołom Gratulujemy!
Przed nami jeszcze jeden mecz. Pojedziemy do Golubia po mistrza wiosny i honor.